Dziś pokażę wam pięć moich ulubionych zdjęć absurdów, które udało mi się wyłapać!
W codzienności inspektora prac antykorozyjnych niełatwo o rutynę. Mniej więcej raz na kilka miesięcy zdarza się sytuacja, że ktoś zapomina o dodaniu utwardzacza, albo nadgorliwie postanowi ochrzcić farbę nieznanym typem rozcieńczalnika co w konsekwencji powoduje, ze powłokę można zdjąć jak skórę z węża. Każdy z inspektorów może opowiedzieć o wielu takich przypadkach. Wiadomo, że ludzka pomysłowość nie zna granic. Niestety zwykle nie udaje się zrobić zdjęcia lub nawet jeśli to nie można go pokazać publicznie. Ja dziś postanowiłem podzielić się moją topową piątką, czyli zestawem pięciu fotografii, które cieszą się największą popularnością na szkoleniach.
Powyższa fotografia pokazuje dość nietypowy błąd projektowy. Na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku. Do profilu ukośnie przyspawana została blacha. Powłoka jest jednolita, równomierna i spójna. Jednak, dzięki zastosowaniu lusterka inspekcyjnego można zauważyć niedomalowanie.
Okazuje się, że skośna blacha jest przyspawana jedynie jedną z krawędzi. Przed aplikacją natryskiem hydrodynamicznym nie wykonano starannych wyprawek i czoło blachy nie zostało pokryte farbą. Takich miejsc na konstrukcji, mówię tutaj o podobnych elementach, było bardzo dużo. Mnie na szczęście podczas inspekcji malowania powierzchni referencyjnej udało się to wyłapać. Lubię ten przykład ponieważ jest to taki nieoczywisty błąd projektowy. Zwykle rozważając różnego rodzaju pułapki korozyjne mówimy o przestrzeniach trudno dostępnych, wąskich, ten przypadek prezentuje się zupełnie inaczej i nikt z osób odpowiedzialnych za projekt i jego sprawdzenie nie wpadł na to, że może istnieć jakiś problem.
Kolejne zdjęcia otrzymałem od uczestnika jednego ze szkoleń. Podczas inspekcji zauważył on, że zawór wykonany ze stali nierdzewnej został skręcony śrubami ze stali czarnej. Nie wnikając w przyczyny poinformował wykonawcę, że nie w takim stanie nie może tego odebrać.
Biorąc pod uwagę stopień skorodowania nakrętek i zanieczyszczenie stali nierdzewnej produktami korozji dał do zrozumienia, że zwykła naprawa nie wchodzi w grę i całość należy wymienić. Wykonawca znalazł jednak inne rozwiązanie i całość została przemalowania srebrną farbą, prawdopodobnie srebrzanką.
Cóż, to można skomentować tylko w jeden sposób…
Powoli się rozkręcamy. Kolejną z fotografii zrobiłem podczas inspekcji zbiornika. Wykonawca zgłosił reklamację. Temat był nietypowy bo system antykorozyjny składał się z dwóch warstw tej samej farby, prosty temat, zero inżynierii kosmicznej.
Pierwszą warstwę aplikowano na wytwórni, kolejną na budowie. Po zalaniu instalacji wodą okazało się, że na powierzchni wystąpiły pęcherze osmotyczne. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że zjawisko osmozy polega na przenikaniu rozpuszczalnika przez przepuszczalną membranę rozdzielającą roztwory o różnych stężeniach. W naszym przypadku membraną była farba, roztworem czysta woda, a kierunek dyfuzji wskazywał na to, że zanieczyszczenia znajdują się pod powłoką. Woda przeniknie bowiem zawsze z roztworu bardziej stężonego do o mniejszym stężeniu mając na celu wyrównanie stężeń po obu stronach. I rzeczywiście, po zbadaniu konduktometrem wody pobranej z większych pęcherzy okazało się, że ma bardzo wysoką przewodność. I wypadało by tutaj naukowym językiem opowiedzieć o wielotygodniowym śledztwie, super badaniach laboratoryjnych i tak dalej, na szczęście z pomocą przyszły gadżety reklamowe, które przekazane z rąk do rąk pomogły wyjaśnić całą sytuację. Otóż przed aplikacją farby całość powłoki została zszorstkowana, co wydaje się zasadne, ale po zakończeniu powierzchnię dodatkowo umyto. I tutaj pojawiają się wątpliwości co do czystości wody bądź ilości tejże wody użytej do spłukania zanieczyszczeń. Tego już nie wyjaśnimy. W każdym razie sole zostały w szczelinach, co świetnie widać na zdjęciu, i dokładnie wzdłuż tych linii, które powstały w czasie szlifowania papierem ściernym możemy obserwować pęcherze osmotyczne.
Kolejne zdjęcie przedstawia błąd projektowy w rozumieniu normy ISO 12944, która w części trzeciej opisuje zasady projektowania konstrukcji. Widoczny na zdjęciach poniżej element jest zaprojektowany, a zatem wykonany w sposób całkowicie uniemożliwiający jego prawidłowe wyczyszczenie, aplikację farby i kontrolę jakości.
W zasadzie jedyne co może zrobić wykonawca to wyłączyć takie miejsca z gwarancji. Przyznam się, że fakt, iż takie sytuacje występują częściej niż wam się wydaje spowodował, że postanowiłem stworzyć ten kanał i dzielić się wiedzą. Myślę, że projektując konstrukcje warto zadać sobie pytanie czy wykonanie zabezpieczenia antykorozyjnego będzie w ogóle możliwe, ale to temat na osobny odcinek.
I wreszcie ostatnia z fotografii, mój osobisty numer 1. Zdjęcie zostało udostępnione przez właściciela nieistniejącej już firmy Prokon.
Podczas napraw pękającej powłoki (a powłoka pękała głównie z powodu nadmiernego przegrubienia) zatem podczas naprawy szlifowano obszary uszkodzone do podłoża i w jednym z miejsc okazało się, że cały system został zaaplikowany aż trzykrotnie. Jak to się stało, kto nadzorował malowanie i kto zapłacił za takie ilości farby pozostanie na zawsze tajemnicą. Myślę, że w tym przypadku wnioski każdy z was może wyciągnąć osobiście.